środa, 12 czerwca 2013

Rozdział III

***************************
                      Ewa
     Jak to się stało, że mam świetny humor? Po wykańczającym dniu w szkole powinnam być wyczerpana. Jednak jestem pełna energii. Zaraz po szkole założyłan moją żółtą sukuenkę, białe legginsy 3/4 i żółto-białe rolki. Muszę przyznać, wyglądałam olśniewającą. Wyszłam na dwór i zaczęłam jeździć między uliczkami.
     Już po 15 minutach spociłam się jak świnia. Chciałam wrócić do domu. Zawróciłam za gwałtownie i... Zobaczyłam jakiegoś chłopaka z mocno rzucającymi się blond włosami. Próbowałam zjechać mu zdrogi i skręciłam w lewo. Wjechałam prosto w kwiaty. Upadłam na prawą nogę wykręcając ją pod dziwnym kątem. Syknęłam mimowolnie, gdy poczułam w niej przeszywający ból.
- O mój boże, nic ci nie jest? - chłopak przestraszył się nie na żarty - Strasznie cię przepraszam
- Nic mi nie jest - próbowałam się podnieść ale on mi przeszkodził.
- Twoja noga... Krwawi
- To nic... Ała!
- Widzisz? - w jego wzroku było coś znajomego - Chodź, mieszkam niedaleko, opatrzę ją.
- No nie wiem...
- Proszę
     Nie dałam się dalej prosić. Blondyn delikatnie objął mnie w pasie, a lewą rękę przełożył przez swoje ramię. Jego dom rzeczywiście znajdował się kilka kroków stąd.
     Z zewnątrz może przypominał zwyczajny budynek, ale w środku wyglądał jak po wybuchu bomby atomowej. Wszędzie leżaly ciuchy, brudna bielizna, jedzenie i różne niezidentyfikowane obiekty. Na końcu korytarza były nowe, zbyt czyste (jak na ten dom) schody.
- Mieszkasz tu sam? - chciałam się upewnić, że sam nie zrobił tego bałaganu
- Nie, to też dom moich kumpli.
- Aha
     Chłopak delikatnie posadził mnie na kanapie w salonie. W tej samej chwili u góry schodów pojawiły się cztery pary nóg.
     Pierwszy zbiegł chłopak wyglądający na starszego od blondyna a nawet ode mnie. Nagle sobie coś sobie. To przecież Niall i Louis z One Direction! Za Lou nagle pojawiła się już reszta zespołu.
- Hej Niall, idziemy w końcu na boisko? - zapytał Zayn
- Nie mogę. Ta dziewczyna ma zwichniętą kostkę... Przeze mnie - tutaj głos mu się załamał
- Nic się nie stało - popatrzyłam mu w oczy - Poza tym, jestem Ewa.
     Liam podszedł do mnie. Ostrożnie wziął w swoje ręce moją nogę. Nie wyglądało to okropnie, ale też mogłoby być o niebo lepiej. Uśmiechnął się do mnie.
- Boli cię jak ruszam?
- Tak - czułam się onieśmielona. Nie dlatego, że to był Liam z One Direction, ale dlatego, że chłopak trzymał w ręce moją nogę
- Trzeba ją opatrzyć - jego mina zrobiła się poważna - Chłopaki, idźcie już na boisko. Zaraz do was dołączymy
     Wszyscy odeszli bez słowa protestu, choć Niall nie spuszczał z nas wzroku.
     Kiedy wszyscy wyszli, Liam poszedł po apteczkę. Wrócił po dwóch minutach. Ostrożnie oczyścił moją nogę a później ją zabandażował.
     Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. Nie sądziłam, że taki gwiazdor jak on, będzie się zachowywał jak zupełnie normalny chłopak.
- Idziesz ze mną na boisko? Byłoby nam miło.
- No... - zobaczyłam w jego oczach błaganie - Dobrze
- Super! Wezwę zaraz taksówkę
- Nie trzeba, przejdziemy się. Potrzebuję tylko kul
- Tak, ale chyba ich nie mamy...
- Cholera
- Więc taksówka - czy wszyscy członkowie One Direction MUSZĄ postawić na swoim?!
     Samochód przyjechał w pięć minut. Liam zaproponował nawet, żeby mnie zaniósł na rękach. ,,Grzecznie'' podziękowałam. Co jak co, ale jakoś przesadnie kobieca nie jestem.
     Boisko znajdowało się dziesięć minut drogi od domu One Direction. Gdy zajechaliśmy na miejsce, chłopacy już grali. Oczywiście, nasz przyjazd jest ważniejszy od bóstwa dla wszystkich mężczyzn na świecie, jakim jest piłka.
     Wszyscy zwalili się do taksówki nie dając nam nawet spokojnie wysiąść. Harry pomógł mi przejść do ławeczki na skraju boiska. Kiedy podziękowałam mu za pomoc, on wziął moją rękę i pocałował ją jak prawdziwy dżeltenmen. Gdybym stała, napewno ugięły by się pode mną kolana. Był taki słodziutki.
     Chłopaki podzielili się na dwie drużyny. W pierwszej byli Niall i Zayn, w drugiej Liam, Louis i Harry.
     Jakbym widziała swoją dawną, polską klasę... Wszyscy latali za piłką po całym boisku nie trafiając ani razu do bramki. Nigdy chyba nie zrozumiem do końca piłki nożnej. Przynajmniej w wykonaniu One Direction.
     Mecz skończył się remisem ( 0:0 ). Miałam wrażenie, że Harry cały czas się na mnie patrzył. Może tylko tak myślałam... Nigdy się tego nie dowiedziałam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz